Skip to main content

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Anetą Kowalczuk-Gabryś, założycielką Stowarzyszenia Stabłowickie Mamuśki.
Stowarzyszenie zrealizowało w 2024 roku projekt w ramach Mikrograntów NGO.

 

Jakbyś mogła powiedzieć o sobie kilka słów na początku byśmy się lepiej poznały?

– Nazywam się Aneta Kowalczuk-Gabryś. Przede wszystkim jestem mamą – to chyba sama nazwa organizacji zdradza. Mam dwójkę dzieci, pracuję zawodowo w branży finansowej. Od 11 lat współprowadzę grupę nieformalną Stabłowickie Mamuśki na Facebooku, a od 3 lat Stowarzyszenie Stabłowickie Mamuśki.

Czym konkretnie się zajmujesz w swoim stowarzyszeniu, jakie są Twoje główne zadania, obowiązki z tym związane?

– Jestem założycielką stowarzyszenia i przedstawicielką, więc w zasadzie najważniejsze działania są na moich barkach. Jestem odpowiedzialna za koordynację projektów, za pisanie wniosków, poszukiwanie i nawiązywanie relacji z osobami, które możemy zaprosić do projektów, które wdrażamy, ogólnie rzecz mówiąc za wszystko.

 

Dlaczego działasz w organizacji pozarządowej? Jak to się zaczęło, że postanowiłaś działać w organizacji pozarządowej?

– Stowarzyszenie Stabłowickie Mamuśki było taką naturalną konsekwencją, tego że wcześniej z koleżankami założyłyśmy grupę na Facebooku Stabłowickie Mamuśki. Nazwa była dla żartów, miała być taka zabawna i z dystansem. Samą grupę założyłyśmy 11 lat temu. Na początku zaczęłyśmy podejmować działania właśnie na rzecz społeczności lokalnej dla kobiet – czyli spotkania kobiece, integracja, później pojawiły się wszelkiego rodzaju akcje charytatywne, jeżeli ktoś potrzebował naszej pomocy.

Ta nieformalna grupa działała i się rozrastała. 3 lata temu okazało się, że jest możliwość poprowadzenia bardzo fajnego projektu na Stabłowicach, ale potrzebna jest do tego organizacja pozarządowa i musi to być grupa formalna, wtedy podjęłam decyzję, że zakładam stowarzyszenie.

W tym momencie zajmujemy się działaniami i projektami, które mają na celu aktywizację społeczności lokalnej już tak ogólnie, natomiast ze względu na specyfikę osiedla Stabłowice, najczęściej są to po prostu rodziny. Realizujemy projekty dla całych rodzin, dla kobiet, dla dzieci, dla młodzieży. Są to wszelkiego rodzaju działania, które mają na celu integrację i zorganizowanie fajnej przestrzeni dla mieszkańców.

 

A ten Wasz pierwszy projekt związany był z tymi parkami, czy też coś jeszcze innego to było?

– Tak, pierwszy taki formalny projekt to były „Parki ESK” – jest to projekt prowadzony przez miasto. Ponad 3 lata temu dzięki działalności Rady Osiedla Leśnica i osobom ze Stabłowic, które zasiadają w radzie, bo same Stabłowice nie mają własnej Rady Osiedla. Swoją drogą to to jest też taka bardzo zaskakująca dla wielu osób kwestia, ponieważ jako Stabłowice jesteśmy „podzieleni” pomiędzy Radę Osiedla Leśnica a Pracze Odrzańskie. Mieliśmy jednak swoich przedstawicieli i oni po to by te Stabłowice coś zyskały zawnioskowali o pawilon ESK, pieszczotliwie nazywany dziś przez odwiedzających „kontenerkiem”.

 

3 lata temu stanął taki kontenerek i miałam tę ogromną przyjemność, że byłam pierwszą osobą, która ten pawilon poprowadziła. Za nami już 2 i pół tak naprawdę sezonu, bo pierwszy sezon był skrócony i w tym roku mam nadzieję na trzeci sezon. Jest to taki największy projekt, który prowadzimy, który daje niesamowitą satysfakcję, trwa pół roku, przyciąga setki mieszkańców tydzień w tydzień. W ciągu pół roku jesteśmy w stanie zrobić 58, 59 wydarzeń.

 

O to bardzo dużo. Tak mnie ciekawi czy wykorzystujesz swoje umiejętności ze swojej pracy, właśnie z życia zawodowego w działaniu w organizacji czy to się ze sobą łączy, czy też to są zupełnie różne jakby dwa światy, że musiałaś się wiele nowych rzeczy nauczyć, żeby prowadzić stowarzyszenie?

– Wiesz co w zasadzie to jest tak, że umiejętności, które wykorzystuję w stowarzyszeniu to są raczej takie kompetencje miękkie, z którymi ja się po prostu urodziłam jak wielu z nas. Każdy z nas ma jakiś temperament i jakieś umiejętności miękkie i raczej ta praca z drugim człowiekiem, te umiejętności związane z empatią, z komunikatywnością – to jest to, co mi pomaga.

 

Więc to może jest bardziej powiązane troszeczkę z Twoją aktywnością w stowarzyszeniu…

– To są takie kwestie myślę bardziej osobowe niż związane z zawodem, który ja wykonuję. Powiedziałabym wręcz na odwrót – ja w swojej pracy pośrednika ubezpieczeniowego wykorzystuję swoje umiejętności i doświadczenie związane z budowaniem relacji. To wychodzi bardzo naturalnie, bo ja po prostu strasznie lubię ludzi. Mam słabość do nich.

 

Już trochę o tym wspomniałaś o tych potrzebach, na które odpowiada Wasze Stowarzyszenie Stabłowickie Mamuśki, ale właśnie jakbyś mogła o tym trochę jeszcze powiedzieć jaka to jest grupa społeczna, którą najbardziej wspieracie, na jakie potrzeby, problemy tutaj odpowiadacie?

– Generalnie staramy się nie ograniczać do konkretnej grupy docelowej. Jeżeli realizujemy działania to mamy za sobą np. działania dla seniorów i organizujemy biesiady międzypokoleniowe, mamy dużo działań dla dzieci np. spotkania i warsztaty, są zajęcia dla maluszków. Mamy za sobą fantastyczny projekt organizowany przez Fundację Umbrella „Pod Wrocławską parasolką UNICEF” gdzie prowadziłam cykl zajęć integracyjnych dla dzieci, które na początku wojny przybyły do Wrocławia, potrzebowały wsparcia, integracji, zaopiekowania.

 

Czy to był długi projekt?

– To były dwa cykle projektu łącznie trwały około pół roku, dwa semestry w szkole. To było organizowane na terenie szkoły nr 22 na Stabłowicach. Tam użyczono nam przestrzeni na projekt.

Organizujemy też dużo spotkań dla kobiet. Więc, jak widać, staramy się nie ograniczać do konkretnej grupy docelowej, tu chodzi bardziej o to by stworzyć przestrzeń dla mieszkańców niezależnie od ich wieku. Genezą było to, że właśnie na Stabłowicach niczego nie było, my nie mamy do dzisiaj żadnego CAL-u, klubu osiedlowego, nie ma tutaj żadnego budynku, który mógłby służyć temu, żeby mieszkańcy się spotykali i integrowali. Natomiast jest ogrom mieszkańców, pojawiają się co chwilę nowe bloki, nowe osiedla, rozrasta się osiedle pojawiają się fantastyczni ludzie, ale nie ma przestrzeni i nie było komu tych ludzi zintegrować. Główną potrzebą było to, żeby zintegrować mieszkańców, stworzyć dla nich przestrzeń, ale nie dzielimy ich ze względu na płeć, czy wiek.

 

Przejdźmy teraz do tego projektu Waszego w Mikrograntach 2024. Jakbyś powiedziała w kilku słowach czego dotyczył ten projekt, jak się nazywał, kiedy był realizowany?

– Projekt „Wzrostownia – młodzieżowe spotkania rozwojowe” to było takie moje prywatne spełnienie marzeń. Tak naprawdę to był projekt, który sobie wymarzyłam dawno, dawno temu, ale nie miałam pomysłu jak to zrealizować. Chciałam zrealizować zajęcia – cykl spotkań dla dzieci, które będą się opierały o takie narzędzia wspomagające rozwój, wzrost, budowanie motywacji, poczucia własnej wartości dla dzieci. Ostatnio bardzo „modny” stał się temat afirmacji i zaczęło się o tym głośno mówić. I jakby z racji też mojego wykształcenia pedagogicznego jak najbardziej uważam, że to jest dobry kierunek, żebyśmy uczyli się mówić do siebie czule, żebyśmy uczyli się odnajdywać to co jest dobre i pozytywne w naszym życiu. Natomiast ten temat afirmacji stał się głośny w świecie dorosłych, nie wiem czy też to zauważyłaś?

 

Tak, pojawiają się takie wydarzenia.

-I tam właśnie było jestem wyjątkowa, jestem wystarczająca, jestem piękna, jestem fajny, ale jakby to było takie skierowane bardziej do dorosłych. Ja sama jestem matką 2 dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym i wiem jak ważne jest to, żeby te afirmacje, rozumiane jako pozytywne wzmocnienia, kierować do dzieci, bo to jest troszkę tak, że czym skorupka za młodu nasiąknie … I wymarzyłam sobie właśnie, żeby stworzyć taki projekt, w którym my pokażemy dzieciom i rodzicom (w tym projekcie brali też rodzice udział) w jaki sposób można budować takie pozytywne wzmocnienia, w jaki sposób można dzieci motywować, żeby też nauczyć te dzieci jak one same mogą mówić do siebie czule, jaką to ma ogromną moc i po prostu wspierać dzieciaki w ich rozwoju takim mentalnym. Ponieważ miałam dużo pomysłów stanęło na tym, że projekt Wzrostownia wykonaliśmy w cyklu kilku spotkań, także działo się tam bardzo dużo.

 

Pierwsze spotkanie to były warsztaty kreatywne dla dzieci i dla rodziców. Takie wprowadzenie w ten temat czym są afirmacje, pozytywne wzmocnienia, dlaczego to jest takie istotne dla naszej psychiki, dla budowania poczucia własnej wartości, poczucia pewności siebie. Wykonaliśmy łapacze dobrych słów. To były zajęcia w plenerze takie bardzo kreatywne, artystyczne. Każde dziecko mogło zabrać taki łapacz. Potem dostawałam zdjęcia od rodziców, że te łapacze zawisły u dzieciaków w pokojach. To jest ogromne osiągniecie dla mnie osobiście z tego względu, że naszą grupą docelową były dzieci w wieku 10+ , a do młodzieży nie jest łatwo dotrzeć, bo 10+ to jest już czwarta klasa, to nie są maluszki, jeżeli uda się odciągnąć dziecko od komputera, komórki, żeby przyszło na warsztaty i zrobiło łapacz, na którym napisze: jestem wystarczający, jestem OK, poradzę sobie ze wszystkimi trudnościami to jest ogromny sukces i ogromna satysfakcja.

 

Następny etap to były kolaże i tutaj zaprosiłam fantastyczną osobę do współpracy – Karolinę Orman z Fundacji Ormanika, która prowadzi zajęcia m.in. z takiego profesjonalnego tworzenia kolaży i tu dzieciaki stworzyły swoje własne prace, w których właśnie motywem przewodnim było to, żeby zrobić plakat dla siebie, który będzie pokazywał nam nasze najmocniejsze strony. Powstały piękne rzeczy. Sama technika kolażu była dla większości nowością, ale naprawdę poradzili sobie z tym świetnie i to była kolejna praca, którą mogli zabrać ze sobą i taki prezent od nas.

 

Następne spotkanie to było takie spotkanie, gdzie uderzyliśmy troszeczkę w tematy modowe – no bo jak młodzież to moda. I tutaj chciałam pokazać dzieciom i rodzicom, że bardzo ważne jest to czym się otaczamy, w co się ubieramy i że poprzez modę też możemy wyrażać siebie w pozytywny sposób. Zorganizowaliśmy spotkanie, znowu przy współpracy, bo ja zawsze staram się zapraszać do współpracy jak najwięcej innych osób, organizacji, żeby działać wspólnie na rzecz społeczności lokalnej, to jest dla mnie bardzo ważne. I tutaj zaprosiłam koleżanki ze Stowarzyszenia Nasze Pracze i zrobiłyśmy spotkanie „Slay – wyraź siebie!” To było fantastyczne wydarzenie polegające z jednej strony na wymianie odzieży – czyli każdy mógł przyjść i zostawić ubranie, w którym nie chce chodzić, wziąć sobie inne, więc ta wymiana odzieży to propagowanie takiego ducha zero waste i nie marnowania. Z drugiej strony podczas tego spotkania my też tą odzież przerabialiśmy . Tutaj hitem były przygotowane przeze mnie afirmacje, które były wprasowywane na odzież, można było wyjść z bluzą z sentencją: jestem piękna i kropka albo uśmiechnij się, jestem cudowna, co tam tylko dzieciaki chciały. Zainteresowało to głównie dziewczyny, przyszli też rodzice, więc to była też taka okazja do rozmowy. Widzieliśmy, że naprawdę dzieciakom się to podobało. Chciałam po prostu pokazać, że pozytywne wzmocnienia, te afirmacje to dbanie o swój dobrostan możemy realizować na różnych płaszczyznach, bo i w sposób kreatywny budując dekoracje do pokoju i w taki sposób artystyczny jak kolaże i poprzez ubranie siebie. Co ciekawe my te naprasowanki np. robiliśmy na rękawie, czyli chodziło o to, że dzieciak zakłada sobie taką bluzę idzie do szkoły na trudny sprawdzian z matematyki i na rękawie ma napis: Dam radę! Im częściej to będziemy powtarzać tym bardziej w to uwierzymy i stanie się to naszą normą. Więc tutaj zahaczyliśmy o temat modowy.

 

Następne spotkanie z cyklu Wzrostownia to było już spotkanie muzyczne. Tutaj pojawił się kolejny gość, fantastyczny muzyk Rafał Lach – to jest artysta, kompozytor, też osoba, która współpracuje z młodzieżą. Rafał przyjął nasze zaproszenie i spotkaliśmy się z młodzieżą na warsztatach tekściarskich, gdzie dzieciaki mogły wspólnie z Rafałem ułożyć tekst piosenki – takiego naszego hymnu Wzrostowni. Uczyli się takich podstawowych zasad tego jak się komponuje muzykę, jak pisze się teksty, mieli szansę też się zintegrować, a na koniec warsztatów na terenie przyjaznego Zespołu Szkolno-Przedszkolnego na Białostockiej, bo tam dostaliśmy zaproszenie i mieliśmy szansę wejść, w murach szkoły nakręciliśmy teledysk.

 

No i to był w ogóle sztos, dzieciaki były zachwycone i łezka się w oku kręciła, dlatego że szkoła zwykle nie kojarzy się z takim miejscem, które służy dzieciom i takiemu budowaniu spokoju i harmonii, raczej kojarzy się ze stresem. I w murach szkoły na korytarzach, w salach, na schodach dzieciaki wyśpiewały hymn Wzrostowni, a my nagraliśmy z tego teledysk.

 

To było czwarte spotkanie i ostatnie piąte spotkanie to był już finał. W całym projekcie przeplataliśmy takie momenty, w których młodzież miała czas dla siebie i z rodzicami, więc ostatnie piąte spotkanie to znowu było spotkanie otwarte oczywiście znowu we współpracy. Tutaj salę udostępnili nam przyjaciele z CAL-u na Złotniki i było to takie spotkanie podsumowujące, gdzie zaprosiliśmy wszystkie dzieci, rodziny, pojawiły się babcie, rodzice, więc była świetna atmosfera.

 

Był koncert Rafała Lacha, który specjalnie dla nas przyjechał i właśnie mieliśmy szansę wysłuchać jego utworów, poza tym były animacje z zaprzyjaźnioną naszą animatorką Nastazją, która też zadbała o fajną atmosferę w tym dniu. Zrobiliśmy wernisaż kolaży, tych które wcześniej zostały zrobione, więc rodzice mieli szansę przyjść i zobaczyć jak te prace wyglądały. Były warsztaty jeszcze zamykające „Słoje dobrych słów”, gdzie też robiliśmy prace, które później można było wręczyć bliskim, też kontynuując tę tematykę pozytywnych wzmocnień. Był poczęstunek no i finał finałów, czyli na scenie odbyła się premiera teledysku Wzrostowni, a na koniec nie dało się już tego uniknąć, wyszły wszystkie dzieciaki i jeszcze raz na żywo odśpiewały swoim rodzicom utwór pt. „Wzrastaj”. Teledysk poszedł też dalej w świat na naszej stronie na Facebooku Stowarzyszenia Stabłowickie Mamuśki . Tam został udostępniony i tak naprawdę w ciągu tygodnia miał ponad 7 tysięcy odsłon.

 

O to dużo.

– Tak, ponad 7,5 tysiąca odsłon. Udało nam się po pierwsze puścić dobre słowo w świat, po drugie też wypromować te Mikrogranty, bo to też chodziło o to, żeby pokazać, że można zrobić fajne, ciekawe projekty no i namawiać też inne organizacje, żeby to robiły.

 

A powiedz jakie były główne korzyści dla Ciebie i organizacji wynikające z realizacji tego projektu w Mikrograntach? Co ci to dało oprócz satysfakcji.

– Właśnie miałam powiedzieć, że satysfakcję przeogromną. Szczerze powiedziawszy to te Mikrogranty po prostu pozwoliły mi spełnić swoje małe marzenie. Ja jestem przekonana, że gdyby nie Mikrogranty, to że mieliśmy środki na realizację tego projektu, to ta Wzrostownia dalej byłaby w moim sercu i w mojej głowie, ale nie byłaby tak namacalna, bo jednak nie byłabym w stanie zaprosić kamerzysty, artysty, wokalisty i zrealizować poszczególnych etapów, więc dało mi to ogromną satysfakcję. Dało mi to poczucie takiego spełnienia, bo uważam, że w zasadzie każda osoba, która prowadzi organizację pozarządową to najpierw wychodzi z potrzeby serca. Ja przynajmniej prowadzę organizację pozarządową, bo to lubię, bo daje mi to spełnienie i satysfakcję i nie jest to moja praca, jest to moje hobby. Czy to jest mało? No mi się wydaję, że nie, że to jest już wystarczająco.

 

A z którego z tych wydarzeń jesteś najbardziej zadowolona, które się według Ciebie najlepiej udało?

– To jest trudne pytanie, bo prawda jest taka, że każde wydarzenie przyciągnęło dużo osób zaskakująco dużo. Ja słyszałam, że porywałam się z motyką na słońce, bo projekt dla młodzieży jest bardzo trudny, ciężko będzie tę młodzież ściągnąć, zachęcić. Nie było łatwo, ale nie miało być łatwo. Znaczy ja mam świadomość, że gdybym zrobiła po prostu spotkania integracyjne, to uzbierałabym chętnych w ciągu 30 minut, to nie jest żaden problem. Rzeczywiście młodzież było ciężej zebrać. Wszystkie wydarzenia wyszły super, ale chyba jednak no ten teledysk …

 

Warsztaty tekściarskie i nakręcenie tego teledysku i później ten moment, kiedy ten teledysk został oficjalnie puszczony na wielkim ekranie i widziałam jak dzieci i mamy ocierają łezki ze wzruszenia w pierwszym rzędzie i te dzieci wyskakują później na tę scenę i jeszcze raz z Rafałem na żywo to śpiewają. To dało ogromną satysfakcję, bo to jest taka rzecz, która z nimi zostanie na całe życie. Pamiętam, że sama ocierałam łezki ze wzruszenia. Do dziś mam ciarki na wspomnienie … One już zawsze będą mieć ten teledysk wiem, że sobie pozgrywały. Rodzice puszczali to potem do babci, do dziadka, do kolegów… Chwalili się tym i to jest taka realna rzecz namacalna, która z nimi zostanie już na zawsze.

 

Mało tego teraz jako Stowarzyszenie mieliśmy okazję współorganizować, wraz z innymi NGO-sami i Radą Rodziców SP 22, trzeci Stabłowicki Finał WOŚP-u też ogromne wydarzenie na Stabłowicach i w ramach tego finału też przyjechał do nas Rafał Lach. Odbył się cykl koncertów i oczywiście przyszły nasze dzieciaki z projektu i na finale WOŚP-u też odśpiewały utwór Wzrastam. No więc to dalej się kręci i dzieci pytają o kolejną edycję, więc zobaczymy.

 

Fajnie.

– Pytają o edycję projektu Wzrostowni, żeby zrobić drugą edycję, bo nie wszyscy mieli szansę wziąć w pierwszej edycji, a poza tym jeszcze mam kilka pomysłów jak to przemycić.

 

Coś jeszcze chcesz powiedzieć np. o tych wyzwaniach jak sobie poradziliście?

– Wiesz co wszystko wyszło w miarę naturalnie, momentem taki trudnym jest i było rekrutowanie do projektu rzeczywiście, ale to wynikało z tego, że było dużo formalności, zgód. Projekt dla młodzieży jest zdecydowanie trudniejszym projektem. I mając porównanie, kiedy robię projekty dla dorosłych, a kiedy robię projekty dla dzieci, dla młodzieży rzeczywiście tutaj ogromnym wyzwaniem było zorganizowanie tego od strony formalnej: rekrutacja, zgody, kontakt (z rodzicem, a na warsztaty przychodzi dziecko).

 

No tak rzeczywiście dużo więcej tutaj jest rzeczy do załatwienia.

– Tak, dużo wyzwań. Drugim sporym wyzwaniem była kwestia tego gdzie my zrealizujemy te projekty, to były Mikrogranty realizowane od października do grudnia. O wiele łatwiej jest realizować Mikrogranty w okresie letnim, wtedy można zrobić warsztaty w parku na świeżym powietrzu. My mieliśmy tą trudność i to wyzwanie przed nami było, że musieliśmy zorganizować różne miejsca i lokalizacje sobie, ponieważ już było zbyt ciemno, zbyt zimno by organizować zajęcia w plenerze, a na Stabłowicach nie mamy takiego miejsca. Tu nas przyjął CAL na Złotnikach, tu nas przyjął CAL na Maślicach, tu szkoła, czy zaprzyjaźniony Klub Fitness.

 

Czyli jeszcze to załatwianie tej przestrzeni było przed Wami?

– Tak, więc to było wyzwaniem, natomiast już samo poprowadzenie, samo znalezienie partnerów do realizacji nie było trudne, dlatego że po prostu od lat tak działamy, przyjaźnimy się mamy szczęście do fajnych ludzi wokół i te działania lokalne zawsze staram się realizować z dobrymi ludźmi, więc to już nie. Cały czas czekam i liczę, że na Stabłowicach powstanie CAL i wtedy będzie o wiele łatwiej, no na razie musimy szukać.

 

Przechodząc do trochę innej części, powiedz co najbardziej lubisz we Wrocławiu?

– Ludzi! Tak wiesz to jest może mało oryginalne, ale ja po prostu strasznie lubię poznawać nowych ludzi, poznawać ich historie, nawiązywać nowe relacje i czerpać. To co jest fajne we Wrocławiu pod tym względem to jest różnorodność to, że my tutaj mamy dostęp do wspaniałych kobiet – jednak z takimi osobami najczęściej mam przyjemność współpracować i mamy świetnie prosperujące organizacje dla seniorów, z którymi też często nawiązuję kontakt i uwielbiam kontakt z dzieciakami i młodzieżą.

 

A powiedz co z kolei według Ciebie we Wrocławiu wymaga zmiany? Nad czym powinniśmy pracować jako mieszkańcy i mieszkanki?

– Wybudować CAL na Stabłowicach.

 

Aha czyli brakuje tej przestrzeni takiej dla społeczności lokalnej?

– Akurat w naszym przypadku tak. No mi się marzy CAL na Stabłowicach, czyli ta organizacja infrastruktury, przestrzeni już takiej namacalnej dla ludzi, którzy właśnie chcą się spotykać, integrować i którzy chcą działać też dla społeczności lokalnej, bo Stabłowice nie są jedynym osiedlem bez CAL-a. Jest już bardzo dużo osiedli, które mają własne budynki CAL-e i to jest super. Po wielu latach ostatnio powstał przepiękny CAL na Szczepinie, trzymaliśmy mocno kciuki, Serce Szczepina walczyło o ten CAL przez wiele lat. Byłam na otwarciu, niesamowita przestrzeń i energia, natomiast z mojego doświadczenia tutaj naszego lokalnego wynika, że jednak to jest po prostu bez dwóch zdań taki czynnik determinujący wszystkie późniejsze działania – jeżeli nie mamy gdzie działać no to choćbyśmy mieli najwięcej energii i chęci to nie jesteśmy w stanie tego zrobić w 100 procentach, no bo są chociażby czynniki pogodowe, co z tego że ja mam pomysł na świetny projekt, jeżeli nie mam go gdzie zrealizować. Na dworze jest śnieg, deszcz, zawierucha, a my nie mamy przysłowiowego dachu nad głową.

 

Czy coś jeszcze Ci przychodzi do głowy co powinno być takim priorytetowym działaniem, nad czym powinniśmy się skupić jako mieszkańcy, mieszkanki?

– Myślę, że więcej edukacji w kontekście właśnie działalności lokalnej. Za moich czasów jak funkcjonował wolontariat, a wolontariaty dalej funkcjonują w szkołach to w ramach wolontariatu my mieliśmy więcej zajęć, gdzie mogliśmy się uczyć współpracy z innymi organizacjami, gdzie uczyliśmy się empatii, jeździliśmy na zajęcia, pomagaliśmy osobom starszym. Mam takie poczucie, że teraz za mało jest tej edukacji i takiego inspirowania, takiego pokazania, że robienie fajnych, dobrych rzeczy, wspieranie ludzi daje ogromną satysfakcję, takiego bezinteresownego działania po prostu. Umówmy się Mikrogranty otwierają taką przestrzeń, ale jeżeli rozmawiamy o tym co jeszcze to więcej takich działań edukacyjnych, też projektowych, żeby ludzie, którzy chcą robić dobre i fajne rzeczy mieli do tego więcej motywacji, chęci i zapału.

 

A powiedz jakie macie plany jako Stowarzyszenie, jakie są teraz projekty, wydarzenia, które macie w planach?

– No w najbliższym czasie składamy wniosek i trzymamy kciuki za kolejny sezon Parków ESK na Stabłowicach.

 

Która to będzie już edycja?

– Trzeci sezon, więc to jest taki największy nasz projekt, bo trwa prawie pół roku i weekend w weekend spotykamy się z tymi mieszkańcami.

 

Właśnie widziałam na Waszej stronie na Facebooku, że bardzo dużo tych wydarzeń było.

– No to jest ogromne, bo to trwa od maja do końca września, pawilon otwieramy co weekend – w każdą sobotę i niedzielę po 5 godzin. W zeszłym sezonie zrealizowaliśmy 58 wydarzeń. W sezonie są organizowane i biesiady i Strefa Młodego Przedsiębiorcy i warsztaty i gry terenowe i pokazy sztuk walki, no wszystko. To jest taka scena, na której rzeczywiście jesteśmy w stanie spełnić wszystkie swoje marzenia i oczekiwania myślę mieszkańców, ale też właśnie zaprosić do współpracy inne osoby, które chcą zaprezentować swoje działania dla mieszkańców. Przychodzą do nas trenerki jogi, które chcą pokazać że prowadzą lekcje, zapraszamy trenerów capoeiry, krav magi, edukatorów – w zeszłym roku zaprosiliśmy panią, która przeprowadzała lekcję w plenerze na temat wody (strasznie się to spodobało mieszkańcom), kursy pierwszej pomocy, zajęcia sportowe, karaoke, planszówki. To jest największy projekt, którym możemy się poszczycić, wkładamy w niego ogrom wysiłku i jest to już nasz projekt flagowy, za który jesteśmy bardzo wdzięczni i z którym jesteśmy najbardziej kojarzeni – bo tak naprawdę to ja już od stycznia spotykam mieszkańców na ulicach Stabłowic, którzy pytają mnie: kiedy rusza kontenerek? Tłumaczę, że od maja.

 

Wszyscy wyczekują?

– Tak, dostajemy wiadomości na messengerze: kiedy rusza kontenerek?, a może potrzebujecie czegoś do tego kontenerka? Mieszkańcy przynoszą nam zabawki, planszówki. Dostaję zapytania: czy potrzebujecie słoików na warsztaty? To jest cudowne.

 

Fajnie.

– To jest takie nasze wspólne dziecko. Przynoszą nam książki, działa tam wtedy biblioteka mieszkańca, można przynieść książki, wymienić się, wziąć sobie do domu. No tam w zasadzie dzieje się wszystko. To jest to na co czekamy w najbliższym czasie.

 

W planach mamy realizację jeszcze Mikrograntu. Mam nadzieję, że się uda, bo bardzo mi się to spodobało i marzy mi się właśnie kolejna edycja Wzrostowni, bo to jest też coś co uważam, że było bardzo potrzebne, co się spotkało z bardzo pozytywnym odbiorem i chciałabym, żeby młodzież w takim sezonie cieplejszym miała szansę wziąć udział w takich młodzieżowych spotkaniach rozwojowych, jak miała szansę ta pierwsza grupa jesienią.

 

Aha czyli będzie podobny program, czy coś innego?

– Troszeczkę zmodyfikowany, ale dalej dla młodzieży, chcemy by to były spotkania rozwojowe, chcemy zainspirować młodzież by zaczęła pisać swoje własne projekty i tutaj większy nacisk postawimy na tą edukację, żeby pokazać dzieciom, że mogą też we własne ręce wziąć swój los i mogą sami skorzystać z takich fajnych projektów i zrealizować swoje własne marzenia w ten sposób.

 

Coś chcesz jeszcze dodać do rozmowy?

Tak na koniec chciałabym, tylko żeby wybrzmiało to, że fajnie jest działać dla innych ludzi, bo daje to ogromną satysfakcję i bardzo namawiałabym osoby, które nie są jeszcze zdecydowane, bo mimo tego że prowadzenie stowarzyszenia nie jest łatwe, bo wiąże się z wieloma wyzwaniami, to daje bardzo dużą satysfakcję – to jest pierwsza kwestia.

Druga sprawa jest taka, że chciałabym tak zaapelować o to, żebyśmy naprawdę w tych działaniach na rzecz społeczności lokalnej pamiętali o tym, że tutaj najważniejszy jest ten drugi człowiek, więc żeby jak najwięcej właśnie współpracować ze sobą, tak jak my to robimy, czyli jak mamy jakiś projekt to zapraszamy jedno, drugie stowarzyszenie i różne osoby prowadzące działalność. Korzystać z tego, że możemy poznawać fajnych ludzi, możemy nawiązywać relacje i wspólnie zrobić coś dobrego. Podejść do prowadzenia NGO-su nie jak do prowadzenia firmy, bo my nie jesteśmy dla siebie konkurencją, tylko jako taką szansę na zrealizowanie projektów, których być może nie moglibyśmy zrealizować prywatnie po prostu. Być może jest to wyidealizowany obraz, ale on mnie bardzo mocno trzyma w takich chwilach, kiedy jest trudno, ciężko i wtedy sobie właśnie to przypominam.

 

Czyli, że istotne jest to nastawienie na współpracę, na wspólne działanie tak?

– Tak nastawienie na współpracę, nastawienie na drugiego człowieka i ta misja, która powinna po prostu za tym cały czas iść, żeby pamiętać, że jest to w pewien sposób jednak misja, nie jest to taka stricte praca przecież, choć bywa ciężka.

 

Bardzo Ci dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki za realizację Waszych projektów.

– Dziękuję bardzo.

 

 

Wywiad przeprowadziła Dominika Włodarczak – wolontariuszka Fundacji Umbrella, absolwentka etnologii i antropologii kulturowej. Badaczka jakościowa interesująca się tematyką aktywizacji społeczności lokalnej.

Skip to content